GOYA
-  Władysław Całka  -
Transportowiec GOYA i eskortujący go Schnellboot.

Wiemy o niej prawie wszystko – choć tak dokładnie nie udało mi się ustalić, kiedy została zwodowana. Jedne źródła podają, że
statek został zbudowany i zwodowany w Norwegii w kwietniu 1940 roku. Początkowo miał to być chłodnicowiec, czyli szybki
statek do przewozu łatwo psujących się artykułów spożywczych. Przejęła go jednak
Kriegsmarine i od 1941 roku pływał jako
okręt pomocniczy. Na przełomie lat 1944 i 1945 przystosowano
GOYĘ do ewakuacji ludności.

Inne źródła podają, że
GOYA był frachtowcem zbudowanym w Oslo w 1942 roku, a zakupionym na potrzeby Kriegsmarine w
1943 roku. Pływał jako okręt-baza dla okrętów podwodnych
Kriegsmarine. Później pełnił funkcję okrętu-celu. Do 1944 r.
stacjonował w Kłajpedzie w strukturach
25. flotylli okrętów podwodnych. W 1945 przekwalifikowany został na statek
transportowy dla wojska i przeznaczony do przewożenia uciekinierów niemieckich m.in. z Pomorza.

- długość: 131 m
- szerokość: 17 m
- wyporność: 5230 BRT
- pojemność: 5330 BRT
- napęd: dwa silniki wysokoprężne
Burmeister&Wain,
7-cylindrowe, dwusuwowe o mocy 8400 KM
- prędkość: 18 w

Cóż – to sprawa dla znawców tematu – dla mnie nie
jest to aż takie ważne.Ważna jest inna data i „inne”
dane:
16 kwietnia 1945 u wybrzeży południowego cypla
Mierzei Helskiej - po czterech godzinach od wyjścia z
portu (ataki były i w samym porcie) - został
zaatakowany i uszkodzony przez radzieckie
bombowce.Następnie, około godziny 23:52
w
GOYA w budowie.
odległości około 12 mil morskich od Łeby został dwukrotnie storpedowany radziecki okręt podwodny L-3 dowodzony przez
Władimira Konowałowa (prawdopodobnie największy zatopiony tonaż).  W zimnej wodzie zginęło co najmniej 6000 osób
(niektóre źródła mówią o 7000), dokładna liczba ofiar nie jest znana – choć źródła niemieckie podają dokładną liczbę
„zaokrętowanych”. Byli to w przeważającej większości żołnierze – oddziały wycofujące się z Gdańska. Byli też i cywile, w tym
kobiety i dzieci.


Kotwice rzuciły: transportowiec
GOYA (5230 BRT), statek MERCATOR (4661 BRT), stary parowiec KRONENFELS
(2834 BRT) oraz mały tankowiec wody
ÄGIER (676 BRT). Z portu wojennego i rybackiego kursowały w ich kierunku kutry,
promy, łodzie, barki oraz statki żeglugi przybrzeżnej przewożące na pokłady transportowców tysiące uchodźców. Kilkugodzinny
załadunek ludzi na transportowce został zakończony po godzinie 18.00.

GOYA – około 6 – 7 tysięcy „dusz”
MERCATOR -  około 5000 „dusz”
KRIONENFELS - 2500 „dusz”
ÄGIER  i dwa trałowce eskorty – również zaokrętowano uchodźców i wojsko.

Wreszcie statki – okręty (tak – OKRĘTY – gdyż statki w owym czasie nie mogły pływać po Bałtyku) –  wyszły w morze.
Eskortę konwoju miały zapewnić dwa trałowce
M 256 (typ 1939 Mob) z 8. flotylli oraz M 328 (typ 1940) z 25. flotylli.
Organizacyjnie wchodziły w skład
9. Dywizji Zabezpieczenia. Okręty te należały do nowoczesnych jednostek wcielonych do
służby kolejno w 1942 i 1944 roku. Na ich wyposażeniu znajdował się dość duży zestaw środków wykrywania okrętów
podwodnych.

A do zwalczania?
Jako broń przeciwko okrętom podwodnym trałowce posiadały po około 10 bomb głębinowych gotowych do natychmiastowego
odpalenia z miotaczy burtowych. System biernej ochrony otrzymał także transportowiec
GOYA, na którym umieszczono
instalację hydrolokacyjną. Jednakże została ona uszkodzona podczas nalotu kilka godzin przed wypłynięciem w morze.

Około 19:00 konwój uformował szyk i skierował się na pełne morze. Prędkość zespołu wynosiła 11-12 węzłów tzn. osiągała
maksymalną prędkość najwolniejszej jednostki konwoju parowca
KRONENFELS. Sam transportowiec GOYA mógł rozwijać
aż 18 węzłów, co przewyższało prędkości nawodne radzieckich okrętów podwodnych. Dowództwo Kriegsmarine rozważało
użycie samego szybkiego transportowca w eskorcie trałowców, lecz chęć ewakuacji jak największej liczby ludzi przesądziła o
włączeniu w skład konwoju powolniejszych statków.

Docelowym portem miało być Świnoujście. Pogoda był dość dobra, bardzo dogodna do ataku okrętu podwodnego. Po
opuszczeniu Zatoki Gdańskiej konwój skierował się szlakiem żeglugowym na północny zachód. Na wysokości Rozewia miała
nastąpić zmiana kursu na zachodni.
Nie pomogły dobrze wyposażone przeciwko okrętom podwodnym jednostki…

Późny wieczór 16 kwietnia 1945 r.
Radziecki okręt podwodny L-3;dowodzony był przez kmdr ppor. Konowałowa, asa floty podwodnej. Był to jego 8 rejs bojowy
na
L-3. Zajął pozycję na północ od Rozewia. Tutaj miał przeprowadzić patrol atakując napotkane statki handlowe – prawo
wojny, prawo Bałtyku ustanowione na ten czas przez Niemcy…
Noc była spokojna, wiał lekki wiatr, widoczność wynosiła od 1 do 2 Mm. Ciszę na mostku przerwał hydroakustyk meldując
wykrycie, na skraju zasięgu urządzenia, szumu pracujących śrub okrętowych. Siedem lub osiem jednostek w tym jedna duża -
zameldował. Dowódca kmdr ppor.
Wladimir Konowałow wydał rozkaz do zajęcia pozycji.

Okręt skierował się z prędkością 8 węzłów na południowy wschód. Po przepłynięciu kilku mil morskich, okręt ustawił się na
pozycji umożliwiającej ucieczkę po ataku na otwarte morze.
L-3 rozpoczął oczekiwanie na zbliżający się konwój. Na cel wzięto
największą jednostkę konwoju transportowiec
GOYA. Około 23:52 oficer torpedowy odpalił 4 torpedy - dwie celne. Statek
zaczął płonąć. Pierwsza torpeda trafiła w dziób, druga w śródokręcie i zniszczyła maszynownię. Statek tonął a wraz z nim kilka
tysięcy uwięzionych pod pokładem ludzi nie mających szans na wydostanie się ze śmiertelnej pułapki. Kilka minut później o 24:00
GOYA pogrążyła się w wodzie. Według niektórych źródeł zginęło wówczas 6666 ludzi.
Statek – okręt tonął zaledwie 7 minut. Uratowano – 165 osób!!! Tylko…

Po ataku
L-3 rozpoczął oddalanie się na pełne morze. Pomimo ataków trałowców bombami głębinowymi osiągnął bezpieczny
akwen. Wkrótce także zaczął kontynuować patrol bojowy m.in. bezskutecznie atakował konwój na Zatoce Gdańskiej 21
kwietnia 1945 roku.

Wrak transportowca
GOYA spoczął na głębokości 73 metrów na północ od Rozewia. Jego żywot trwał zaledwie 3 lub jak chcą
inni – 5 lat… Po rozpoczęciu ewakuacji z Kłajpedy do jego zatopienia był używany jako transportowiec wojska. Ile wojska
zdołano na nim przetransportować? Tego nie wiem. Nie wiem też, ile złego zrobiły oddziały niemieckie, na nowo formowane z
ewakuowanych żołnierzy.
Sonogram statku GOYA z maja 2006 roku. Wykonał Oddział Pomiarów Morskich Urzędu Morskiego w Gdyni.


Pozycja wraku – GROBOWCA
- pozycja: 55° 12' N 18° 18' E
- głębokość zalegania na dnie 71,5-78 m
- minimalna głębokość nad wrakiem 53,5 m

Żaden opis nie jest w stanie oddać przerażenia ludzi, krzyku dzieci, wycia syren tonącego statku...
Żaden pomnik nie jest w stanie wrócić ludziom życia - choć stawiamy takie pomniki.
Żadne nagrobne epitafium.
Tragedię w zatoce lubeckiej, gdzie wyzwoliciele zgotowali śmierć wyzwolonym upamiętniono pomnikiem. Miejsce tragedii zostało
otoczone opieką.
Nie ma jak dotąd pomnika ludzi, którzy postradali życie w największych w historii morskich katastrofach - ofiar zatopień
niemieckich transportowców wojennych, wiozących (oprócz normalnego wojennego ładunku i żołnierzy) tysiące ludzi,
szukających ucieczki gdziekolwiek, byle dalej od miejsc pustoszonych przez zwycięską tym razem armię spod znaku czerwonej
gwiazdy.
Ludzie ci, w większości Niemcy, ale nie tylko, byli wystraszoną, zziębniętą i skuloną masą, widzącą zbawienie w dostaniu się na
pokład jednego z okrętów uwożących ze wschodu resztki armii szalonego malarza.
Tragedię ludzi płynących na statkach – okrętach u
wybrzeży Polski – jednak upamiętniono. „Postawiono”
wirtualny pomnik – w 2003 roku.
Jak uzasadniono jego powstanie?
„uzasadnienie wirtualnego istnienia pomnika ofiar tych
trzech morskich tragedii: dla tych, którzy litują się nad
ich cierpieniem i straszną śmiercią, niech ten pomnik
będzie wspomnieniem; dla tych, którzy uważają, że
jako „najeźdźcy” i „pokonani”, nie zasługują na
pomnik, niech będzie to pomnik przypominający
wszystkim i każdemu narodowi, jak może się skończyć
coś, co się pięknie zaczyna, a oparte jest na zagładzie
niesionej innym.”
Jest to prosty cokół, na wierzchu którego leży koło
ratunkowe, częściowo weń zanurzone. Na kole
widnieją nazwy trzech okrętów wiozących uchodźców,
które zostały zatopione na Bałtyku w 1945 r. Na
trzech stronach cokołu umieszczono napis w języku
niemieckim, polskim i angielskim.
Pomnik tragedii w Zatoce Lubeckiej.
Napis mówi:



Pamięci mieszkańców
Wolnego Miasta
Gdańska,
Prus Wschodnich
i Zachodnich,
którzy zginęli
w lodowatych
wodach Bałtyku w zimie
1945 roku
Tak zakończyła się akcja „Hannibal” – akcja, podczas której przewieziono (trudno tu mi mówić uratowano) ze wschodnich
terenów ówczesnej „tysiącletniej” Trzeciej Rzeszy około dwa miliony ludzi. Akcja została okrzyknięta przez ową Trzecią Rzeszę
sukcesem.
Te 20 tysięcy istnień ludzkich, spoczywających na dnie Bałtyku – to tylko maleńki procent… Cóż znaczy ta „skromna” liczba ofiar
zatopień niemieckich transportowców wojennych, wiozących (oprócz normalnego wojennego ładunku i żołnierzy) tysiące ludzi…
Wystarczyło kilka torped i dwa okręty podwodne.
Niemcy wyprawili na samych tylko okrętach podwodnych na morza około 30 tysięcy ludzi, których zadaniem było niszczyć i
zabijać.
Nie wiem ilu statkom i okrętom niemieckie torpedy wystrzelone z okrętów podwodnych zadały śmiertelne ciosy, ilu zginęło ludzi…

Wojna jest wojną – każda jest straszna.
Niestety do dalekiej przeszłości należą (o ile w ogóle istniały) wojny, w których ginęli tylko żołnierze. Wojny strasznego XX wieku
to konflikty, które pociągały za sobą niezliczone ilości cywilnych ofiar. Zabłąkana kula, bomba zrzucona na otwarte miasto,
torpeda wystrzelona z łodzi podwodnej w okręt, który akurat przewoził cywilnych uciekinierów…


Za dusze tych nieszczęśników w Polsce, WOLNEJ POLSCE są odprawiane msze święte. Ostatnio - 30 stycznia 2008 o godz.
14.30 w kościele
Matki Bożej Nieustającej Pomocy i Świętego Piotra Rybaka przy ul. Portowej 2. Uczestniczyli w niej konsul
generalny Niemiec, przedstawiciele władz państwowych, mniejszości niemieckich z województw północnych, członkowie
Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Niemieckiej, a także pani Łucja Bagińska - ocalała z GUSTLOFFA mieszkanka Gdyni.
Po uroczystym nabożeństwie około godz. 16 nastąpiło złożenie kwiatów oraz zapalenie zniczy na skwerze Kościuszki (za
Akwarium Gdyńskim).

Taki mały, już nie wirtualny pomnik…
Władysław Całka jest także autorem artykułu:
-Bitwa pod Oliwą
Artykuł, którego autorem jest Władysław Całka,
opublikowany po raz pierwszy na stronie www.szanty24.pl
pod tytułem "GOYA" - TRAGEDIA TRANSPORTOWCA".
W
Facta Nautica pojawia się za zgodą Autora.
_____________________________________________________________________

FACTA NAUTICA
dr Piotr Mierzejewski, hr. Calmont
 
 
 
-     FLOTA HANDLOWA     -      STATKI      -      OKRĘTY      -      WRAKI      -      FLOTA WOJENNA     -
odwiedź katalog OKRĘTY PODWODNE
TRANSPORTOWCE