Facebook Facta Nautica
Facta Nautica - Internetowy Magazyn Nautologiczny
 
-   MORZE   |   MARYNARKA HANDLOWA   |   STATKI   |   OKRĘTY WOJENNE   |   WRAKI   |   MARYNARKA WOJENNA   |   ŻEGLUGA   -
       
Z kapitańskiej skrzyni Roberta Zahorskiego
   
       
       
       
       
- Rejs na TOBRUKU -
Kapitan ż.w. ROBERT ZAHORSKI-
 
  Kpt. ż.w. Robert Zahorski
Masowiec m/s TOBRUK
M/s TOBRUK sfotografowany z szalupy.
Zbiory Roberta Zahorskiegi.
.
 

Masowce ze Szczecina to był mój ulubiony typ statku. Byłem na kilku generacjach tych bardzo udanych
statków.
OBROŃCY POCZTY, TOBRUK, POWSTANIEC WIELKOPOLSKI i OKSYWIE (ex WŁADYSŁAW
GOMUŁKA
).

Byłem w delegacji z PŻM na wodowaniu
POWSTAŃCA ŚLĄSKIEGO, prototypu tej długiej serii statków.

Nieskromnie powiem, że byłem autorem nazwy drugiego statku tej serii. Koło mnie stał pan Jerzy Sołga.
Później wieloletni kierownik Biura Portowego w Świnoujściu. Spytałem go o nazwy kolejnych statków.
Powiedział, że ma to być seria kombatancka i że mają kłopot.  Ministerstwo i Poczta Polska domagają się
statku
POCZTOWIEC, a te nazwy ma inny typ statków. Zakpiłem będąc pod ważeniem tych wszystkich
pompatycznych nazw w rodzaju
MANIFEST LIPCOWY i powiedziałem, że statek może się nazywać:
OBROŃCY POCZTY GDAŃSKIEJ. Później dowiedziałem się, że wodowano OBROŃCÓW POCZTY!

Jestem przeciwnikiem nadawania statkom „państwowotwórczych” i „Bogoojczyźnianych” nazw. Statki się
starzeją. Pod koniec kariery statku taka nazwa widnieje bowiem na starym, zardzewiałym i zużytym statku.

Na
OBROŃCACH byłem jako 2. oficer w Brazylii. Jeden tamtejszy Polak, który słabo znał historię, spytał mnie,
przed kim w Polsce trzeba bronić poczty?  Nazwa moim zdaniem idiotyczna. Dobrze, że teraz w PŻM nazywają
statki już zwyczajnie. Ale były jeszcze głupsze nazwy, na przykład
LIPSK NAD BIEBRZĄ, bo tak zażyczyło
sobie SB-cki generał, który tam się urodził. Nazwa musi być także łatwa do wymówienia za granicą. Kto
wymówi na przykład
KOPALNIA MOSZCZENICA? Ale w PRL wszystko musiało być „po linii i na bazie” I
niestety wraca w różnych dziedzinach życia.
 
TOBRUK. Mój 4 letni wtedy syn chorował na poważną
alergię. Rozdrapywane rany jątrzyły się i dzieciak
cierpiał.  Lekarze byli bezradni. Dermatolog, który go
prowadziła poradziła mi, aby go zabrać nad ciepłe
morze na przykład do Bułgarii. W 1974 roku tylko to
było możliwe, ale ja zapytałem, co myśli o długim
rejsie. Powiedziała, że to jeszcze lepiej. PŻM się
przychylił i Zaokrętowałem na „Tobruk”, zabierając
swoją rodzinę ze sobą, Oprócz nas, żonę na pokładzie
miał jeszcze Starszy Mechanik i radiooficer, Andrzej
Wąsiel, obecnie żyjący w Kanadzie.

Pomogło. Po jakimś czasie objawy choroby ustąpiły.
Powietrze morskie jest wolne od alergenów, a
codzienne moczenie się w basenie, w wodzie
oceanicznej o zasoleniu 1, 025, zrobiło swoje. Po
powrocie choroba wróciła, ale dzieciak przynajmniej
przez pół roku od niej odetchnął.

Z Polski popłynęliśmy do Japonii, do Mizushima, z
polskim węglem. Po wyładunku długi skok przez
Pacyfik do Vancouver w Kanadzie. Tam załadowali nas
solami potasowymi z przeznaczeniem do Santos w
Brazylii. Potem ruda żelaza z Tubarao, do Gdańska.
Razem 157 dni.

Kapitanem był Zbyszek Kołodziej Lewandowski.
Wspaniały człowiek. Znał całą „Trylogię” Sienkiewicza
na pamięć.  

Mój Rafał był oczywiście pupilem całej załogi. Z
wszystkimi, łącznie z kapitanem był na „ty”. Po
powrocie trzeba było długo pracować nad skutkami
jego „morskiego” wychowania zastosowanego przez
załogę.
Rafał w basenie.
.
Dwie Baśki, Rafał i Radio w Mizushima.
.
Dwie Baśki i Rafał w Mizushima.
.
W Mizushimie spacerowaliśmy po mieście. Mały
blondynek, bo dodatkowo mając włosy wypłowiałe od
tropikalnego słońca budził pewną sensację, szczególnie
wśród dzieci. Prawie każde chciało go dotknąć.  
Byliśmy w jakimś sklepie. Zauważyłem, że Rafał ma w
ręku zabawkę. Myślałem, że buchnął ją z półki, co mu
się kiedyś w Polsce zdarzyło, ale właścicielka, przy
której stała równolatka mojego syna, tylko się
uśmiechnęła. To był prezent. Było więcej takich
dowodów sympatii.

Po krótkim postoju w Japonii ruszyliśmy przez Pacyfik.
Polskie statki powoli przestały wozić węgiel do
Japonii.  Stawały się po prostu za małe. Ładunek ten
woziły coraz większe masowce i w rezultacie PŻM
został wyeliminowany z tamtego zasięgu.

Mieszkałem z rodziną w kabinie armatorskiej. Moja
była dla nas za ciasna i nie miała własnej łazienki. Na
kolejnych generacjach tych statków już były. Moja
wachta poranna była 0400-08:00, a mój syn ze
zrozumiałych powodów, nie pozwolił mi wachty
odespać. Miałem, więc tam swój azyl.

Na południku 180 przekroczyliśmy linię daty i mieliśmy
2b czwartki z tą samą datą. Wynika to z tego, że
płynąc na wchód, trzeba, co 15 stopni cofać zegary o 1
godzinę.
 
Kapitan Zbigniew Kołodziej Lewandowski
.
Na południku 180 różnica czasu w stosunku do UTC wynosi już równo dobę. I to trzeba dołożyć, aby być we
właściwej strefie, W drodze z Kanady do Kanału Panamskiego załoga zorganizowała chrzest równikowy. W
starannych. Żartowaliśmy sobie z naszych pań, że za friko dostały dzień dodatkowej młodości.

W przygotowaniach brałem czynny udział. Dla siebie zostawiłem role „ober diabła”.  Rafałowi chłopaki
wyszykowali strój diabełka i zaraz po jego „ochrzczeniu” zabrał się do roboty przy innych.

Nasze panie poszyły sobie stosowne kreację z różnych szmatek, w których wystąpiły. Wiadomo, był to ubiór
jednorazowego użytku.

.
Chrzest morski: Świta Neptuna.
.
Chrzest morski: Oczekiwanie neofitów.
.
Chrzest morski: Kapitan w towarzystwie Neptuna i jegoświty.
.
Chrzest morski: Rafał i Prozerpina.
.
Chrzest morski: W gabinecie odnowy.
.
 
Chrzest morski: Fryzjer w akcji.
.
Chrzest morski.
.
Chrzest morski: Pasowanie na marynarza.
.
Chrzest morski.
.
Chrzest morski.
.
Chrzest morski: Kąpiel borowinowa czyli Baśka w opałach.
.
Chrzest morski: Suszenie neofity.
.
Chrzest morski.
.
Kanada po stronie Pacyfiku to piękne miejsce. Polskie
statki nie gościły tam często. Dla Polonii byliśmy, więc
atrakcją. Gościli nas i pokazywali okolicę. Duże
wrażenie zrobiło na mnie wspaniałe delfinarium.
Między innymi, ciekawa była tresura 2 wielkich orek.
Treser władał swoją głowę do ich otwartych paszcz.
Orki to wspaniałe zwierzęta, Największe drapieżniki
oceanów. Ich ogromną siłę i sprawność myśliwską,
uzupełnia niebywała wręcz inteligencja.

Nasz Radio, poznał tam ludzi i podczas tanu wojennego
tam wyemigrował. Jego żona Barbara miała wadę
serca. W Polsce nie miała wtedy szans na konieczną
operację. Jego przyjaciele z Vancouver pomogli im i
ona został tam zoperowana. Z sukcesem.

Była to bardzo ładna kobieta. Kiedyś podczas posiłku w
messie, mój syn nagle powiedział:, „ale coca Basia jest
ładna!” Kapitan spytał skąd mu to przyszło do głowy?
Rafał odpowiedział. „Widziałem ciocię Basię, gołą pod
prysznicem”. On wszedł do ich kabiny, kiedy przy
otwartych drzwiach łazienki brała prysznic. Po wielu
latach odwiedziłem ich w Vancouver, kiedy byłem tam
statku
WARTANES.

Radio, Andrzej z pudełka po ciastkach zmontował mu
„radiostację”. Zamontował tam różne przełączniki
lampki i brzęczyki. „Radiostacja” błyskała lampkami,
brzęczała i była to ulubiona zabawka Rafała. Mechanicy
zbudowali dla niego także trójkołowy rowerek, którym
jeździł po pokładzie.

Wtedy pierwszy raz płynąłem przez Kanał Panamski.
Wrażenie ogromne. Później wiele razy tamtędy
przechodziłem na kolejnych moich statkach. Trzy
zespoły śluz, Licząc od Pacyfiku: „Mira flores”. „Pedro
de San Miguel” i „Gatun”. Pomiędzy Pacyfikiem a
Oceanem Atlantyckim jest różnica poziomów, około
Chrzest morski: Astrolog oblicza pozycję.
.
26 metrów. Wynika to z ogólnej cyrkulacji powietrza spowodowanej ruchem obrotowym naszej planety. Statki
do śluz wciągają lokomotywy. Kiedyś parowe, później elektryczne. Te stare można zobaczyć, bo są
eksponatami muzealnymi.
Pożeglowaliśmy do Santos. I znów Polonia, wizyty i
zwiedzanie. No i oczywiście rodaków rozmowy.
Wspominam rodzinę państwa Królikowskich.
Właścicieli fabryki osprzętu elektrycznego do
„Volkswagenów. W Brazylii popularny „garbus” był
produkowany jeszcze długo po zamknięciu ich
wytwarzana w Wolfsburgu.

W Santos mój syn po raz pierwszy w życiu się upił!
Miał wtedy 5 lat. Szokujące? Było to tak. Razem z
kapitanem i chiefem mechanikiem poszliśmy do
miasta. Właśnie szliśmy bulwarem nad brzegiem
oceanu, kiedy chłopakowi zachciało się pić. Na plaży
zobaczyliśmy pawilon.  Weszliśmy, a tam dużą starą
ręczną maszyną, na wyciskano sok z cytrusów. Była
kolejka, bo to dosyć wolno szło. Sobie zamówiliśmy po
szklance „Bacardi z Colą” i poszliśmy po ten soczek.
Kiedy wróciliśmy, Rafał był w połowie drugiej
szklanki?  Nie czuł smaku alkoholu w napitku i się po
prostu poczęstował. No i zadziałało.  Bałem się wracać
na statek, bo żona by mi głowę urwała. Chodziliśmy,
więc po mieście wentylując dzieciaka. Upiekło się.
Jako dorosły, mój syn nie pije. Prawie wcale. Kiedy
ktoś go namawiał na drinka, to on się wymawiał, że
rzucił picie w wieku 5 lat?

Ruda w Tubarao. Wydajność taśmowca 2000 ton na
godzinę, 30 000 ton wrzucili w niecałą dobę i do
Gdańska. Przed powrotem mój syn zapytał: „Czy w
Polsce wszystkie dzieci mówią po polsku?”

Jeszcze o Koli. Na statku mieliśmy lekarza
okrętowego, chirurga. Teraz już ich nie ma. Wynikało
to z przepisów, które tego wymagają powyżej pewnej
ilości członków załogi. Lekarzami rządził kierownik
przychodni portowej na takiej samej zasadzie, jak  
Barbara, żona Radiooficera.
Główny Nawigator PŻM, kapitanami. Lekarze pływalitylko okresowo, bo na statku groził im wtórny
analfabetyzm zawodowy.

Kola był człowiekiem o niebywałej wprost inteligencji i wiedzy. Mój syn za nim przepadał. Kola opowiadał mu
bajki na dobranoc. Między innymi opowiadał mu mitologię grecką dostosowaną do poziomu dziecka.  Było to
nieskuteczne, bo Rafał potrafił słuchać do rana z ogromnym zainteresowanie. Kola posiadał rozległą wiedzę, na
przykład z astronomii. Był kiedyś lekarzem grupy statków uwięzionych na Gorzkim Jeziorze w Kanale Sueskim
po wojnie sześciodniowej. Firmy ubezpieczeniowe już dawno wypłaciły odszkodowania i marynarze buszowali
po ładowniach. Kole dostał całkiem spory teleskop z ładunku jakiegoś statku. Na kolejną działkę przyjechał
uzbrojony w odpowiednią literaturę. Został ekspertem. Niestety w ładunkach były też trunki …

Po latach podczas jakiejś imprezy, w której udział brali lekarze, usłyszałem jak pewien profesor o nim mówił.
Powiedział, że w czasie całej swojej kariery nie spotkał tak uzdolnionego chirurga. Często zastanawiam się,
dlaczego to dotyka tak inteligentnych ludzi? Może, dlatego, że są bardziej od innych wrażliwi i nie mogą sobie
poradzić z życiem?

Rejs ten wspominam wyjątkowo dobrze.  W końcu to czego marynarzom najwięcej brakuje, to rodzina.
Ćwiczenia szalupowe na Oceanie Indyjskim.
.
Rafał w basenie.
.
Plakietka z butelki szampana, którym ochrzczono m/s TOBRUK.
.
 
   
Dwie Baśki na redzie w Cape Town.
.
Gorch Fock
Spotkany GORCH FOCK.
 
 
Opublikowano 24 grudnia 2018 roku

WERSJA DO DRUKU
 
_________________________________________________________________________________________
Facta Nautica
dr Piotr Mierzejewski
-
 
Statki i okręty. Facta Nautica. Shioos and Wrecks.
 
     
 
Sztandary haftowane, szkolne  i strażackie
 
     
Kapitan ż.w.
ROBERT ZAHORSKI
 
Robert  Zahorski
Notka biograficzna
 
Tak  to się zaczęło ...
 
RADIOOFICER
Zawód wymarły
 
Codzienność
w Szkole Morskiej
 
BARCEL
Pies okrętowy
 
SS GLIWICE
Mój pierwszy statek
w PŻM
 
Moje
dyplomy i certyfikaty
 
Marynarski biznes
 
Praktyka na
m/s JAN MATEJKO
 
Moi Kapitanowie
 
Najbardziej traumatyczne
przeżycie
 
Kucharze na statkach
 
Mechanicy okrętowi
 
Portsmouth
 
Stan wojenny - obwieszczenie
Stan wojenny